W zasadzie to nie wiem jak sprawić, żeby moje dania jednogarnkowe wyglądały bardziej apetycznie. Tak już musi być chyba, że z prezentacji dania to raczej kiepściutko. Niemniej jednak podoba mi się to, że ponownie wracam do tych moich ulubionych potraw miszmaszowych. Jak jest zimno to bardziej chce mi się gotować :) Ale przyznaje, że po długiej przerwie coś straciłam. Przez kilka miesięcy stołując się poza domem, przekonałam się, jakie wyczucie trzeba mieć w kuchni. Mój "pierwszy obiad" był obrzydliwy. Część warzyw za twarda, część za miękka. Jedne słone drugie nie. No kompletnie niejadalne danie. Ale teraz jakoś już łatwiej mi to przychodzi, wyczucie smaku powoli wraca i wiem już co mam dodać, żeby było smaczniej. Postanowiłam, że zaczynam od prostych rzeczy bez szaleństw z przyprawami. I udało się. Dzisiejszy obiad już pyszności.
- garść namoczonej fasoli mung
- pół papryki
- kilka pieczarek
- trochę cebuli
- przecier pomidorowy
- ząbek czosnku, sól, cukier, oregano
- ugotowana kasza gryczana lub inna
Cebulę i czosnek drobno siekamy, dusimy przez chwilę na małym ogniu. Pieczarki obieramy kroimy na duże kawałki, tak samo jak paprykę. Dusimy przez kilka minut, następnie dodajemy fasolkę, 200ml przecieru pomidorowego, trochę przegotowanej wody. Solimy do smaku. Dodajemy odrobinę cukru. Na wolnym ogniu dusimy około 25 minut. Na sam koniec przyprawiamy oregano. Podajemy z kaszą i surówką. U mnie kasza gryczana palona i surówka z kiszonej kapusty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz